Wszystkie bilety wyprzedane. Luty w teatrach stolicy (fragm.)
Najciekawszym w tej chwili spektaklem warszawskim jest na pewno inscenizacja "Fizyków" Dürrenmatta w Teatrze Dramatycznym.
Dürrenmatt napisał dramat o fizykach atomowych. Dramat kończy się tragicznie. Autor programowo zakłada najgorsze z możliwych rozwiązań. Chce uzyskać przez to pewien dystans do rzeczywistości. Tworzy więc sytuacje paradoksalne, pozornie nierealne i doprowadza je do końca. Bohaterem dramatu jest genialny fizyk, miejscem akcji - dom wariatów. Uczony dokonuje odkrycia, które zmieni zupełnie oblicze nauki, wyzwalając nową, o wprost niewyobrażalnej mocy energię. W tym miejscu zaczynu się dramat. Uczony obawia się powierzyć swoje odkrycia ludzkości, uważa, że nie ma prawa tego uczynić. Udając obłęd, ukrywa się w szpitalu wariatów, skazuje się na dożywotnie więzienie popełnia morderstwo, aby nie dopuścić do zagłady świata. Genialny fizyk przegrywa. Musi przegrać. Sprawy zaszły zbyt daleko. Rozwoju nauki nie da się powstrzymać. Paradoksalny Prometeusz XX wieku skazuje się daremnie na męczeństwo. Panem odkryć dürrenmattowskiego fizyka staje się przypadkiem niebezpieczny szaleniec. Światu grozi natychmiast zagłada. Historia opowiedziana w "Fizykach" jest groteskowa, ale nie absurdalna. Jest paradoksem, ale jak twierdzi Dürrenmatt,"w paradoksie wyraża się rzeczywistość". "Fizycy" to sztuka bardzo trudna do wystawienia, to pewnego rodzaju teatr w teatrze. Aktorzy ciągle zmieniają maski, grają przed publicznością i przed sobą. Finał musi być zaskoczeniem i dla bohaterów dramatu, i dla widowni. Ludwik René znalazł dla tragifarsy Dürrenmatta świetną formę sceniczną. Stworzył bardzo interesujący spektakl, stonowany, dyskretny, a , przecież ogromnie wyrazisty. Znakomicie zagrali aktorzy, przede wszystkim: Wanda Łuczycka Edmund Fetting i Jan Świderski. Pomysłowa, konsekwentnie realistyczna scenografia Ewy Starowieyskiej ekspo nowała na zasadzie kontrastu niesamowitość sytuacji...